Radość powinna być wielka, bo oto pierwszy raz w dziejach hierarchowie dwóch bliskich sobie ideowo, bo chrześcijańskich kościołów, zakorzenionych w dwóch zdawałoby się bliskich sobie z natury, bo słowiańskich narodach, spotkali się i w serdecznej atmosferze przesłali do swoich wiernych apel o dążenie do wzajemnej chrześcijańskiej miłości. Niektórzy mówią nawet, że to cud.
Dlaczego radość i dlaczego cud spyta mieszkaniec Afryki czy Południowej Ameryki, skoro oba narody wywodzą się z tego samego szczepu i są wyznawcami wiary chrześcijańskiej. Otóż to!
Rzeczywistość jest taka, że dotąd między Rosyjskim Kościołem Prawosławnym a Katolickim Kościołem w Polsce istniał nie tylko daleki dystans, ale nawet inspirowana przez rosyjskie prawosławie wrogość. Tak było prawdopodobnie dlatego, że Rosyjski Kościół Prawosławny zawsze był na usługach władzy świeckiej i tak jest niestety po dzień dzisiejszy.
Władza świecka zaś od XV wieku, od czasów Iwana III Srogiego realizowała w praktyce dwie zasady: zasadę samodzierżawia i zasadę ekspansji terytorialnej we wszystkich kierunkach. W wyniku tego Rosja z małego terytorialnie księstwa rozrosła się w potężne, największe na świecie terytorialnie państwo. Ta rosyjska ekspansja doprowadziła w drugiej połowie XVIII wieku do rozbiorów Polski. Państwo Polskie znikło z mapy świata. Podobny akt za przyczyną sowieckiej Rosji nastąpił w 1939 roku.
Ileż w przeciągu tych ponad 200 lat gnębienia Polski przez Rosję było ofiar ludzkich, znęcania się nad Polakami, ich biedy, głodu i cierpienia w więzieniach, na zesłaniach syberyjskich i w gułagach nie sposób sobie wyobrazić i opisać.
I oto pojawia się nagła zmiana. Patriarcha Moskwy i Całej Rusi (tak się tytułuje) przyjeżdża do Polski z wizytą przyjaźni i w serdecznym nastroju. To pierwsza w historii wizyta Patriarchy rosyjskiej cerkwi w katolickiej Polsce. Czyż to nie powód do radości?
Rozważmy jakie mogły być przyczyny tej radykalnej zmiany postawy.
Biorąc pod uwagę wielowiekową zależność Rosyjskiego Kościoła Prawosławnego od świeckich władców Rosji, krok ku pojednaniu narodu rosyjskiego (prawosławia rosyjskiego) z narodem polskim (polskimi katolikami) nie mógł być samodzielną decyzją hierarchów cerkwi rosyjskiej. Nawet, jeśli inicjatywa wyszła od hierarchów, to musiała ona pozyskać akceptację obecnych przywódców Rosji.
Niezależnie od tego, czy hierarchowie cerkwi rosyjskiej podjęli kroki pojednawcze z narodem polskim z polecenia władców rosyjskich czy tylko za zgodą tych władców, to istotą sprawy najprawdopodobniej jest to, że kroki te służą aktualnym interesom Rosji. Taka jest od wieków twarda linia działania dyplomacji rosyjskiej. Nic, jeśli nie przynosi to korzyści.
Od pewnego czasu, dalekowschodnie, graniczące z Chinami terytoria Rosji zasiedlają samowolnie Chińczycy. Terytoria te są rzadko zamieszkałe przez Rosjan, stąd obawa przywódców Rosji, że stracą kontrolę na ziemiach zasiedlonych przez stale powiększającą się ludność chińską. Rosjanie szykują się do opanowania sytuacji. Nie obejdzie się bez przemocy, bo takie są metody rosyjskie. W takim przypadku władze Chin staną w obronie swoich obywateli. Co z tego może wyniknąć, trudno powiedzieć. Z pewnością obecne, dobre stosunki polityczne i gospodarcze mogą ulec gwałtownemu pogorszeniu.
Przewidując to i wiele innych gorszych rzeczy, przywódcy Rosji chcieliby mieć jeśli nie przyjazne, to przynajmniej neutralne zaplecze na zachodnich krańcach swojego imperium. Podejmują więc poczynania w dwóch kierunkach. Pierwszy to obsadzenie rakietami, w tym z głowicami jądrowymi, Obwodu Kalingradzkiego. I to jest czynnik odstraszający, a raczej zastraszający Polskę.
Drugi kierunek, to złagodzenie nabrzmiałych pretensji i żalów ze strony ludności polskiej, która po stracie swoich bliskich w mordach katyńskich, w rosyjskich więzieniach i łagrach, w mordach żołnierzy AK, a w końcu po zagadkowej śmierci Prezydenta RP, generałów i innych osób pod Smoleńskiem, czeka na wyjawienie prawdy przez Rosjan. W czasie prezydentury W. Putina prawdy tej doczekać się nie można. W to miejsce jest religijna propozycja pojednania i przebaczenia.
A zatem temu drugiemu kierunkowi działań – moim zdaniem – ma służyć owa historyczna wizyta Patriarchy Moskwy i Rusi oraz dążenie do pojednania narodów polskiego i rosyjskiego.
Polacy to ludzie wrażliwi i uczuciowi, żywo i z przejęciem przyjęli tę inicjatywę pojednania, oczekując jedynie odsłonięcia prawdy o przeszłości i jakiegoś przyznania się sprawców do winy. Czy to nastąpi? Przekonamy się.
Niezależnie od wszelkich motywów jakimi kierowali się ewentualni ukryci inicjatorzy oraz hierarchowie obu kościołów, sama myśl i sam kierunek działania jest dobry. Pojednania i zgody pragnie każdy moralnie i uczuciowo dojrzały człowiek. To ma wpisane przez Boga w swoja naturę i ku zgodzie oraz wzajemnej miłości skłania i namawia ludzi także główna myśl zawarta w Ewangelii.
Tylko ludzie niedojrzali uczuciowo i moralnie, o chorych ambicjach i bandyckim usposobieniu, upatrują szczęścia w podbojach innych narodów, w ograbianiu ich mienia i ich zniewalaniu. Cóż za pożytek z wielowiekowych podbojów i gnębienia innych narodów ma Rosja, skoro większość narodu rosyjskiego przez kolejne wieki żyje w biedzie i cywilizacyjnym opóźnieniu. Niech Rosja porówna się ze Szwajcarią i weźmie z niej przykład. Szwajcaria żadnych narodów nie podbija, nie zagarnia cudzych ziem, nie rabuje, a ludność jej żyje w dostatku materialnym i w wygodach, jakie przynosi nowoczesna cywilizacja. Pokojowe zagospodarowanie ziemi, którą się ma od wieków, inwestowanie dochodów w gospodarkę a nie zbrojenia, jest drogą do dobrobytu. Czy to tak trudno odkryć?
Zbigniew Drela