153 lata temu na ziemiach polskich trwało Powstanie Styczniowe. Kolejny zryw narodowy mający na celu zrzucenie jarzma zaborcy. Przygotowania do powstania trwały, od co najmniej 1862 roku. Nowo mianowany przez Centralny Komitet Narodowy (CKN) komitet podlaski wydał instrukcję do naczelników powiatowych, w której zgodnie z zarządzeniem CKN polecał przygotować po 2 funty prochu i 6 ołowiu na każdy rodzaj broni palnej. Powstanie styczniowe wybuchło w nocy z 22/23 stycznia 1863 roku. Z chwilą wybuchu powstania podlaskie dysponowało ok. 4 tys. sprzysiężonych powstańców. Niestety tych kilku tysięcy powstańców mogło dysonować m. in. jedynie sześciuset kilkudziesięcioma strzelbami myśliwskimi i pewną ilością broni palnej krótkiej.
Południowe Podlasie pod względem militarnym odgrywało ogromne znaczenie. To tutaj przebiegał szlak komunikacyjny Brześć – Biała Podlaska – Warszawa umożliwiający dowództwu carskiemu łączność pomiędzy Królestwem Polskim a Rosją, transport wojsk i zaopatrzenia. Władze carskie czyniły wszystko, aby zapewnić łączność i bezpieczeństwo na trakcie Warszawa – Brześć. Toteż głównym zadaniem organizacji powstańczej na
Południowym Podlasiu było opanowanie ważniejszych miast położonych przy trakcie. Na ogólną liczbę 24 ataków w nocy z 22/23 stycznia na garnizony i posterunki rosyjskie w całym Królestwie Polskim, na terenie Południowego Podlasia przypadło 7. Z czego ataki na Kodeń, Łomazy i Łosice zakończyły się pełnym sukcesem. Powstańcy z Podlasia wypełnili postawione przed nimi zadania opanowując m.in. szosę brzeską. Dużą popularność zyskał ruchliwością swojego oddziału Roman Rogiński. W noc wybuchu powstania bezskutecznie szturmował garnizon rosyjski w Białej.
Nad ranem 23 stycznia Roman Rogiński ze swych oddziałem był już w Rossoszy. Tak o tym później wspominał: „Tu spotkałem oba oddziały Rozwadowskiego z Janowa i Wolanina spod Łosic, ludzi ze 300. Rozbijamy tu obóz, rozpalamy ognie, rozstawiamy czaty i czekamy dnia białego. Trochę się uporządkowawszy, przeszedłem na szosę z Białej do Brześcia idącej ku Zalesiu, chcąc się spotkać z Kazimierzem Bogusławskim. Gdyśmy stanęli na szosie pod Zalesiem, postanowiłem zburzyć most rzucony przez rzekę Krznę i przez błota by utrudnić Rosjanom komunikację. Tu ledweśmy się zatrzymali, nadjechał z Brześcia powóz pocztowy. Siedział w nim Naczelnik Biura Namiestnika Królestwa Czerkasow. Był to pierwszy Rosjanin, co wpadł w nasze ręce. Wiózł ważne papiery do Warszawy, rozkazy i rozporządzenia, co do całej branki, gdzie i jak miano rozlokować rekrutów, których ogólna liczba określona była na 25 tys.” Po sukcesie pod Zalesiem w dniu 25 stycznia Rogiński ze swym oddziałem ruszył z Husinki do Janowa celem uporządkowania i zorganizowania swojego oddziału. W tym czasie w celu odblokowania szosy brzeskiej dowództwo rosyjskie rzuciło ściągnięte spod
Brześcia grupę wojsk w sile 1300 żołnierzy pod dowództwem płk. Nostitza do odblokowania szosy Brzeskiej. Pod Woskrzenicami wobec zniszczenia mostu przeprawił się ze swym wojskiem po krze. Cześć wojsk zostawił do naprawy mostu zaś głównymi siłami pomaszerował w kierunku Białej. Na noc zatrzymał się z wojskiem nad Białka. To tutaj (1 lutego) doszło do dwugodzinnej walki z oddziałem Rogińskiego, który w dniu 29 stycznia dociera do opuszczonej przez wojska rosyjskie Białej. Bitwa pod Białką została nierozstrzygnięta, zaś Rogiński wycofał się z zupełnym porządku do Białej. Międzyczasie nieliczny oddział Aleksandra Szaniawskiego do 15 lutego powiększył swój stan do 150 powstańców uzbrojonych w kosy i strzelby operując w tym czasie w rejonie Cieleśnicy, Bohukał i Kołczyna. Wówczas zdecydował się na opanowanie mostu łączącego trakt na rzece Krznie. Most był broniony przez kompanie Rewelskiego pułku piechoty. W nocy z 15/16 lutego atakiem z dwóch stron zaskoczył wojska rosyjskie odnosząc sukces. Powstańcy zdobyli dużo karabinów, sprzętu i żywności. Podpalono most, ruch na szosie brzeskiej został przecięty. Wieść o zajęciu mostu wywołała panikę w rosyjskich garnizonach. Postanowiono znacznie wzmocnić w miastach rosyjskie garnizony. Do kolejnej bitwy pod Woskrzenicami doszło 17 lutego. Powstańcy pod dowództwem Aleksandra Szaniawskiego ponownie zdobyli most na Krznie obsadzony kompanią Rewelskiego pułku piechoty w sile 500 żołnierzy. „Napad powstańców był tak nagły i brawurowy, że cała prawie rota wojska rosyjskiego została zniesiona.” W bitwie brał udział ks. Stanisław Brzóska – Naczelny Kapelan Wojsk Powstańczych.
Po klęskach powstańców pod Węgrowem (3 lutego) i Siemiatyczami (6 lutego), walki na Podlasiu przyjęły formę działań niewielkich grup partyzanckich. W latach 1863-1864 na terenie dawnego woj. podlaskiego powstańcy stoczyli 101 bitew i potyczek.
Przytoczone wybrane działania militarne na Południowym Podlasiu są dowodem wielkiego heroizmu i poświęcenia w nierównej walce ze znacznie silniejszym wrogiem. W momencie wybuchu powstania, powstańcy z posiadanej broni palnej, dysponują jedynie bronią myśliwską oraz nielicznymi egzemplarzami broni krótkiej. Jak wynika z inspekcji płk Walentego Lewandowskiego 13 stycznia 1863 roku siły spiskowe w woj. podlaskim liczyły kilka tysięcy ludzi, broni palnej było 100 sztuk, w większości myśliwskiej, sto kilkadziesiąt kos oraz prochu ponad 200 funtów. Największym problemem w tym czasie było brak broni. Dopiero zwycięskie napady na garnizony rosyjskie pozwoliły zdobyć pewna ilość broni wojskowej. Większość wojsk rosyjskich była uzbrojona w karabiny gwintowane, kapiszonowe, wzór 1845 i 1857, o kalibrze 18 mm. Z broni o mniejszym kalibrze (16, 5 mm) używali karabinów systemu Miniego. Broń myśliwska reprezentowana była w większości przez dwururki pistonowe, bardzo rzadko gwintowane. Istniały też myśliwskie sztucery pojedyncze i podwójne. Była to broń produkcji rusznikarzy angielskich, francuskich, niemieckich, rzadziej szwedzkich. „Broni myśliwskiej” – pisał Franciszek Erlach oficer szwajcarski – „używano wszelkiego rodzaju i kalibru, począwszy od takiej, z której poluje się kulami na wilki i dziki, aż do takiej, z których strzela się do wróbli”. Aż do później jesieni 1863 roku strzelby myśliwskie stanowiły poważny odsetek uzbrojenia. Przypuszcza się, że co czwarty powstaniec miał w ręku broń myśliwską. Trudno dziś ustalić, jaką ilością broni palnej miały do dyspozycji oddziały powstańcze latem 1863 roku. Według analizy różnych źródeł oddziały na Podlasiu i w Lubelskim mogły mieć do dyspozycji 2000-2200 sztuk broni palnej, w tym 1600-1800 karabinów i strzelb myśliwskich. Pozostali uzbrojeni byli w kosy i inną broń białą. Niestety nie da się ustalić dokładnie ilości, modelu broni myśliwskiej. Po powstaniu broń była najczęściej konfiskowana, ewentualnie wykorzystywania przez kłusowników lub zakopywana – ze zrozumiałych względów – przez swoich właścicieli. Jedynym (widocznym) dowodem są fotografię zachowane z okresu powstania. Dużym problemem powstańców był ciągły niedostatek prochu i amunicji. Pomimo ciągłego zaopatrzenia (najczęściej z Galicji) braki były na porządku dziennym. Dużym utrudnieniem było posiadanie różnego rodzaju kalibrów. Bywało tak, że broń w czasie walki była porzucana, gdyż bez amunicji stawała się bezużyteczna. Częstymi przypadkami były przeróbki broni myśliwskiej, w których na końcu lufy mocowano różnego rodzaju noże i bagnety.
W tym krótkim artykule, chciałem uzmysłowić, jakie znacznie w tak doniosłym dla kraju wydarzeniu, jakim było Powstanie Styczniowe miała znaczenie broń myśliwska. Na jaka skalę była użyta i jakich dokonań poczynili nasi dziadowie.
Wojciech Stanisław Kobylarz