Naszą zaletą w odróżnieniu od Hol­lywoodzkiego parku okresu juraj­skiego, jest to, że tutaj nie chodzą dinozaury dla zabawy, i nie trąbią mamuty, a kości ich leżą 10 metrów pod ziemią. Kosma­ty nosorożec straszył Poleszuków niedawno – 20 tysięcy lat temu. W domu przechowuję jego olbrzymi ząb, jako dowód spotkania sta­rożytnego Poleszuka z nosorożcem. Jednak w naszej sytuacji, jest dobre „ale”, które po­zwala nam zobaczyć niektóre rzeczy z tam­tych czasów. A teraz wróćmy tam.

onj

Chłód, który nastąpił 18 tysięcy lat temu, zmusił świat zwierzęcy do wyginięcia. Czło­wiek zdążył cofnąć się na południe przed dwu-kilometrową ścianą nadchodzących lo­dów, pozostawiając swoje ziemne mieszka­nia. Jedno z takich mieszkań znaleziono we wsi Jurę wieże rejonu Kalinko wiezskiego ob­wodu Homelskiego, które ma 23 tysiące lat. Świat roślinny również ucierpiał. Jego areał był duży, składał się z lasów szerokolistnych z bogatą szatą roślinną. Na Polesiu te lasy wyginęły jak i mamuty. A w okolicach Mo­rza Czarnego, do których nie dotarł ostatni lodowiec, lasy przetrwały trudne warun­ki klimatyczne. A kiedy, 10 tysięcy lat temu, nastąpiło ocieplenie, rośliny zajęły swoje do­tychczasowe miejce pod dębami grabami razem owadami. Niestey, pomyślny ich powrót nie mógł być pożywieniem dla olbrzymich zwie­rząt, które dawno temu wyginęły. Kie­dy czytamy o jakiej­kolwiek roślinie, nie zwracamy uwagi na jeden szczegół: „Rosło w okresie przedlodowcowym”. Tak, ta właśnie roślina mo­gła być pożywieniem mamutów, a dzisiaj ten świat roślinny możemy zobaczyć w najgłęb­szych zakątkach Polesia.

Już ponad 20 lat jeżdżę do takiego miejsca, które znajduje się 25 km od Pińska. Tam lu­dzie trafiają przypadkowo, ponieważ nie ma tam żadnych dróg. Latem przyjeżdżają tu przedstawiciele przedsiębiorstwa przemysłu leśnego, aby wyciąć hektar lasu. Zwierzęta w tym miejscu czują się dobrze i prowa­dzą normalny tryb życia. W tych zakątkach w dzień można zobaczyć zwierzę kopytne, któ­re spokojnie pasie się na łące. Jeżeli sarny się rozbawią, to i ciebie mogą nie zauważyć, ska­cząc obok. Żurawie i czarne bociany nie należą tu do rzadkości.

Dzięki staraniom autora i przyjaciół Akademii Nauk ten teren, po okładnych badaniach na południu od wsi Izin, został wzięty pod ochronę iologicznego rezerwatu czasowego „Izin” a obszarze 1150 ha. Ujawnionych zostało 350 gatunków roślin leczniczych, 18 z nich są rzadko spotykanych. Wśród nich jest poleska orchidea (Cypripedium calceolus). Gatunek ten jest najczęściej spotykany tutaj. Właśnie to jest największym skarbem. Prze­trwałe dąbrowy przechowują polodowcową florę, którą deptały jeszcze mamuty. Na przy­kład, kiedy powąchasz…, który rośnie tylko w lasach grabowych, czuć zapach minionych tysiącleci. Rosnąca roślina ma inny zapach, niż zerwana, a nalewki z niej mają niepo­wtarzalny smak oraz uzdrawiają. Wszystkie rośliny rosną na dobrej glebie, która była ich czasową ojczyzną – południowe stepy.

W rezerwacie czasowym schronienie znaleźli nie tylko wygnańcy chłody, a również rośliny północne pozostałe po ustąpieniu lodo­wca, rośliny rosnące w tajdze, rosły tutaj gatunki z Europy Środkowej, atlantyckie, sarmackie i z innyh regionów Europy. Wszystkie te gatunki roślin mają dobre warunki do życia w tym rezerwacie czasowym. Tak bo­gaty świat roślinny oraz rozmaitość reliefu, spowodowały różnorodność gatunków zwie­rząt. Ptaków 120 gatunków, wśród nich 12 gatunków rzadko spotykanych.

Żeby zobaczyć to wszystko, trzeba nie tylko pojechać tam na wycieczkę, ale warto i przenocować w tym otoczeniu. Dwie noce, które spędziłem w rezerwacie czasowym „Izin” na polanie, otworzyły przede mną świat dąbrów i olchowych bagien. W namio­cie zasypiałem pod krzyki słonek, latających nad lasem. Na początku nie mogłem zrozu­mieć czyje to były krzyki, dopóki nie przypomniałem sobie opisów polowań Turgieniewa. O świcie, polanę zaczęły odwiedzać goście: dziki i sarny oraz żurawie i białe czaple. Te wrażenia nie da się opisać słowami! W dzień na tej polanie opisałem 100 gatunków roślin i znalazłem rogi samca sarny. Tylko leniwy człowiek nie wykorzysta takiego miejsca do polowań. Dla mnie to miejsce jedno, dla wil­ka inne.

W tym lesie, mieszkaniec miasta może zo­baczyć nie tylko dinozaurów i nosorożców. Taki rezerwat czasowy może wydawać się parkiem okresu nie jurajskiego. A dokładnie mówiąc, parkiem z wałdajskiej epoki, która powróciła.

Tekst i foto: Aleksy Dubrowski, Pińsk

Tłum.: Alesia Michajłowa, Brześć

 

Udostępnij na: