18 maja 2014 roku był ciepły wieczór. Nadchodził zmierzch i mieszkańcy niewielkiej wsi Skoki pod Brześciem już szykowali się do snu. Jedynie w parku XVIII-wiecznego majątku Niemcewiczów słychać było muzykę i odgłosy wesołego śmiechu, które docierały poprzez otwarte dżwi pałacu. To goście tegorocznego balu głośno wyrażali swoje emocje. Nic dziwnego: przecież każdy z nich tylko na tę jedyną noc „przeniósł się” do innej epoki, założył specjalny strój i nagle zamienił się w kogoś, kim nigdy nie był dotąd…
Zorganizowany tutaj uroczysty bal ściągnął wielką ilość chętnych zanurzyć się w atmosferę czasów naszych przodków i lepiej zrozumieć, jak wyglądały spotkania taneczne dokładnie 100 lat temu – przecież mianowicie tyle czasu minęło, odkąd odbyły się ostatnie bale w owym majątku znanego polskiego szlacheckiego rodu Niemcewiczów.
Obecnie pałac pełni funkcje muzeum. Dość dlugo trwała jego rekonstrukcja. Historia budynku sięga do 1777 roku, kiedy to został wybudoany za sprawą MarcelegoNiemcewicza – ojca znanego pisarza, historyka i działacza politycznego Juliana Ursyna Niemcewicza. W jego ścianach zamieszkało pięć pokoleń Niemcewiczów (Jan (1762-1821), Tadeusz (1793 -1839), Jan Tytus (1830-1900), Jan (1869-1933) oraz Marceli (1727-1802).
Los pałacu był ciężki – przeżył on kilka ewakuacji, dwa całkowite obrabowania oraz lata spustoszenia. Właścicieli majątku odwiedzali zacni goście: Tadeusz Kościuszko, Napoleon Orda, car Aleksander III. W czasie I wojny światowej znajdowała się tutaj siedziba dowódcy Wschodniego frontu germańskiego feldmarszaka księcia Bawarii Leopolda. W listopadzie 1916 roku majątek odwiedził brat Leopolda, ostatni król Bawarii Ludwik III. Mianowicie w tym miejscu 15 grudnia 1917 roku zostało podpisane przymierze, które zatrzymało dalszy ciąg I wojny światowej. W czasach radzieckich pałac przybywał w stanie całkowitego zaniedbania. Dopiero w 2008 roku ropoczęły się prace konserwacyjne..
…Tamtym majowym wieczorem paradna sala pięknego odnowionego już budynku umieściła ponad 80 osob. Prócz walców tańczono też tradycyjne tańce balowe: padegrasa, branla, polkę, pas despagne’a, farandole i inne. Nie każdy z tych, kto przybył na tę uroczystość, od razu potrafił zatańczyć, dlatego baletmistrz Olga Tarasiuk z Brzescia krótko opowiadała o historii powstania tego czy innego tanca oraz demonstrowała, jak powinno się go tańczyć. Wszyscy powtarzali. Najbardziej zainteresowani miłośnicy imprez balowych brali udział w zajęciach przygotowawczych, kóre również odbywały się w siedzibie Niemcewiczów z inicjatywy dyrektora muzeum Siergieja Semeniuka.
Prowadzący zapoznał uczestników z etykietą balu: nie każdy dziś wie, iż bale zazwyczaj rozpoczynał polonez – byl to inauguracyjny pieszy taniec-parada. Natomiast mazurkiem kończyła się pierwsza część imprezy przed pójściem gości na posiłek. Kawaler, któremu obiecała pani ten taniec, odprowadzał ją do stołu, siadał obok, i miał możliwość rozmowy z nią, a nawet wyznania jej swoich uczuć. Dlatego każdy kawaler pragnął już na samym początku imprezy wyrazić swoje zaproszenie do tańczenia mazurka tej lub innej osobie.
Paniom nie należało brać jakiegokolwiek poczęstunku czy napojów z bufetu – wszystko miał jej podać kawaler. Kawalerowi, natomiast, nie wypadało tańczyć więcej niż dwóch tanców pod rząd z tą samą kobietą. Po ukończeniu tańca mężczyzna koniecznie miał odprowadzić kobietę do tego miejsca na sali, gdzie stała, gdy ją zaprosił, albo do innego miejsca, o ile poprosi sama kobieta.
Ważnym elementem na balu był piękny, uroczysty strój. Zarówno panie jak i kawalerowie zakładali rękawiczki. Funkcję symbolicznego komunikatora miedzy kobetą a meżczyzną pełnił wachlarz. Istnieje cały system znaków wachlażowych, za pomocją których dama sygnalizowala o swojej sympatii albo niechęci zatanczyć z tym lub innym partnerem, albo o tym, że jest już zajęta. W przerwach między tancani prowadziło się swieckie rozmowy, grało się w fanty lub pasjansa.
Uczestnicy tegorocznego balu w Skokach spróbowali naśladować te najlepsze tradycje. I trzeba powiedzieć, dobrze im się to udało! Po ukonczeniu imprezy o czwartej nad ranem goście nie chcieli opuszczać siedziby, jeszcze długo rozmawiali o tym, że pragną wrócić tutaj ponownie.
Ważne jest, że tego rodzaju przedsięwzięcia pełnią nie tylko funkcję rozrywkową: służą też pewnym „mostem” międy kulturą różnych pokoleń i epok, mają na celu odrodenie tradycji naszych przodków i wiedzy na temat tego, jak żyli czym zajmowali się i jak spędzali czas.
Był to już drugi bal, zorganizowany w siedzibie Niemcewiczów od momentu odnowienia budynku ale na pewno, nie ostatni. W ziązku z tym, iż tego rodzaju imprezy cieszą się wielkim zainteresowaniem wśród publiczności, dyrektor muzeum podjął decyzję urządzac bale co najmiej 4 razy rocznie – jeden raz w każdym sezonie. Mile widziany jest kazdy chętny wziąć udział w następnej imprezie!
Olga Semianiuk, Skoki-Brześć