W sercu Polesia, w majątku Mańkiewicze, znajdowała się jedna z najbardziej niezwykłych i zapomnianych dziś hodowli psów myśliwskich w historii ziem wschodnich dawnej Rzeczypospolitej. Jej założycielką i opiekunką była księżna Izabella Radziwiłłowa, żona księcia Karola Michała Radziwiłła, ordynata dawidgródeckiego. To właśnie ona, zakochana w inteligentnych i energicznych spanielach, uczyniła z Mańkiewicz prawdziwą „spanielową mekkę”.
Spaniele „z Lwy” – psy księżnej
Hodowla prowadzona była pod przydomkiem „z Lwy”, który wywodził się od rzeki Lwa przepływającej przez okolice dawnego województwa wołyńskiego i poleskiego. Co ciekawe, nazwa ta bywała też kojarzona ze zdrobnieniem imienia samej księżnej – „Iwa”. Niezależnie od etymologii, psy z tej linii zdobyły sławę jako wyjątkowo sprawne psy użytkowe.
W latach 30. XX wieku księżna Izabella sprowadziła do Mańkiewicz championa Anglii z 1930 roku – springer spaniela Rolicka of Harting, który dał początek licznej linii potomków. Wychowywano je nie w samym majątku, ale w leśniczówce „Hołowa” nad rzeką Lwą. Każdy pies z tego rodu otrzymywał przydomek „z Lwy”, podkreślający zarówno miejsce pochodzenia, jak i prestiż hodowli.
Zagłada i legenda
Wraz z wybuchem II wojny światowej, w 1939 roku, hodowla została brutalnie przerwana. Radziwiłłowie musieli uciekać – przez Francję i Anglię aż do Afryki Południowej. Swoich psów nie mogli zabrać – zostały przekazane wiernym pracownikom lub sprzedane za symboliczną kwotę, aby uniknąć ich zniszczenia. Najcenniejsze egzemplarze zostały zarekwirowane i wywiezione w głąb Rosji. Jednak potomkowie tych psów wtopili się w lokalne populacje łowieckie, szczególnie na terenach nad Horyniem i Prypecią.
Choć springery dominowały, nie brakowało też wpływów francuskich ras. Psy w kolorach brązowo-rudych, łaciatych, z przesianiem i białymi znaczeniami idealnie wtapiały się w krajobraz lasów i bagien, czyniąc je trudnymi do zauważenia dla zwierzyny. Surowy klimat Kresów Wschodnich wymagał od psów nie tylko odwagi, ale też wytrzymałości – i spaniele spełniały te wymagania znakomicie.
Polski spaniel z Kadzidłowa
Historia radziwiłłowskich spanieli nie zakończyła się całkowicie wraz z wojną. W latach 80. XX wieku dr Andrzej Krzywiński, przyrodnik, myśliwy i hodowca psów z przydomkiem „z Szerokiego Boru”, natrafił na trop tych legendarnych psów podczas ekspedycji na Stolińszczyznę. Stamtąd przywiózł sukę o imieniu Pestka, od której rozpoczął hodowlę polskich spanieli myśliwskich. Psy te odziedziczyły po przodkach nie tylko wygląd, ale też zrównoważony charakter, doskonałe zdolności tropiące i miłość do wody.
Choć nie zostały jeszcze uznane przez Międzynarodową Federację Kynologiczną (FCI), od 2016 roku w Polsce mają oficjalny status rasy i biorą udział w wystawach kynologicznych. Ta historia, niestety, pozostaje zupełnie nieznana na Białorusi – podobnie jak wiele innych opowieści związanych z rodem Radziwiłłów i dziedzictwem Mańkiewicz.
Zapomniana duma Polesia
Podczas gdy w Polsce odradza się pamięć o tych niezwykłych psach, na Białorusi dominuje hodowla rosyjskiego spaniela, który również nie ma międzynarodowego uznania, ale zdobył popularność i nawet doczekał się własnego znaczka pocztowego w 2010 roku.
Czy zatem kiedyś powróci na Polesie pamięć o rodowodzie „z Lwy”? Czy potomkowie psów księżnej Izabelli Radziwiłłowej odzyskają należne miejsce w historii regionu? Tego nie wiemy. Ale wiemy, że warto tę historię przywracać – bo to nie tylko opowieść o psach, ale o miłości do przyrody, tradycji i poleskiego dziedzictwa.
Opr. red.
foto: polskiepsy.pl
opracowano na podstawie «Pies Rasowy», nr 7-8 (2017)