I znowu w Perkowiczach, chodzimy po alejach parku, czujemy powiew wiosny, jak dawniej – kraczą duże gawrony, a szpaki pieczołowicie budują nowe gniazda na starych lipach – jest początek kwietnia. Bywaliśmy tu dawniej latem, jesienią a najczęściej zimową porą, kiedy to dostarczaliśmy dary dla dzieci z internatu perkowickiego, zebrane w Brześciu w naszej szkole podczas akcji świątecznej pomocy. Zwiedzaliśmy szkołę, sale lekcyjne, stołówkę i sale sportową. Było tam dużo dzieci sierot i półsierot przy żywych rodzicach, chłopców znacznie więcej niź dziewcząt. Zapytaliśmy dzieci, czy wiedzą cokolwiek o rodzinie Wysłouchów, o dawnych gospodarzach tego pięknego majątku. Okazało się, że nie wiedziały, nauczyciele i wychowawcy nie zapoznali dzieci z historią tego wyjątkowego dla naszej współnej historii miejsca…. Idziemy alejami parku – tak mało zostało starych drzew, jeszcze 10 lat temu było ich więcej. Serca nasze biją częściej – tu przez ponad 500 lat mieszkali, kochali, szli walczyć o niepodległośc Ojczyzny, rodzili dzieci, żegnali zmarłych najlepsi ludzie polskiego Polesia. Tu były najcenniejsze biblioteki, pełne starodruków, drogocenne i rzadkie foliały. Tu wychowano najlepszych synów i córek Rzeczypospolitej…
Wywodzą się Wysłouchowie, herbu Odyniec, z ziemi kobryńskiej na dawnym Polesiu, gdzie głównym gniazdem rodzinnym były Perkowicze, opodal Drohiczyna, a i pobliskie majątki zamieszkiwali członkowie rodu. Ród Wysłouchów herbu Odyniec jest jednym z najstarszych rodów litewskich na Polesiu Pierwsze wzmianki o tym wybitnym rodzie pochodzą z roku 1385, kiedy to wraz z innymi przedstawicielami wielkich rodów litewskich zostali przyjęci w szeregi szlachty polskiej. Opis wojska Wielkiego Księstwa Litewskiego z roku 1528 w rejestrze bojarów Kobryńskich wymienia dwóch Wysłouchów: Szymka i Jana. Wielu przedstawicieli tego rodu odegrało znaczącą rolę w historii Wielkiego Księstwa Litewskiego i Rzeczypospolitej Polskiej. Rodzina Wysłouchów była znana na Polesiu z wyjątkowego patriotyzmu, co nie przeszkadzało jej w utrzymywaniu bardzo dobrych stosunków z miejscowym chłopstwem białoruskim. Protoplastą rodu Wysłouchów był Zenon Kazimierz Wysłouch (1727–1805), herbu Odyniec, poseł na Sejm Czteroletni z województwa brzeskiego, współtwórca Konstytucji 3 Maja. XIX-wieczne pokolenie Wysłouchów (Antoni Wysłouch i jego trzej bracia) brali udział w powstaniu styczniowym. Walczyli w oddziale Romualda Traugutta, za co ukarano ich zesłaniem i konfiskatą dwóch majątków. Ocalały jedynie Pirkowicze. W domu w Pirkowiczach wychowywano dzieci w duchu patriotycznym. Tu bywali Romuald Traugutt i Eliza Orzeszkowa, z którymi przyjaźnili się babcia Teofila i dziadek Antoni. Do zasłużonych historii i kulturze ojczystej postaci tego pokolenia trzeba jeszcze dopisać Sewerynę Wysłouchową, z domu Skarzyńską, żyjącą w latach 1869-1918, żonę Antoniego Izydora, historyka, posła na Sejm drugiej Rzeczypospolitej – poetkę i malarkę, autorkę m.in. serii pocztówek z wizerunkami bohaterów narodowych, a także aktywną działaczkę społeczną. Podczas I wojny światowej Bolesław oraz Antoni Izydor Wysłouchowie walczyli w Legionach Piłsudskiego. Antoni Izydor Wysłouch, syn Antoniego i Teofili z Andrzeykowiczów wykładał historię i łacinę w gimnazjum i w szkole kolejowej w Brześciu. W latach 30-ch XX wieku był posłem na Sejm RP. Był bardzo szanowany i lubiany przez ludność miejscową, także liczne tu mniejszości narodowościowe. Z żoną Seweryną Skarżyńską herbu Bończa mieli ośmiu synów i jedną córkę. O ich losach postaramy się opowiedzieć Drogim Czytelnikom w następnych atrykułach. O tym, w jakiej atmosferze dorastały dzieci w tej rodzinie po latach opowiedział Seweryn Wysłouch: ”Okres ten odegrał bardzo ważną rolę w całym moim życiu. W warunkach zaboru rosyjskiego, na ziemiach litewsko-białoruskich rodzina wychowywała i kształtowała cały światopogląd młodych generacji. To samo miało miejsce i u nas. Poziom duchowy, intelektualny i moralny bezpośredniego środowiska rodzinnego zaważył decydująco na moim rozwoju wewnętrznym. Z grubsza wyrażał się on w polskim kresowym żarliwym patriotyzmie, religijności i radykalizmie społecznym. Wszak w tej to atmosferze duchowej z generacji moich Rodziców wyrośli działacze tej miary co Bolesław i Izydor Kajetan Wysłouchowie oraz Ludwika Wysłouch Zawadzka. Mimo młodych lat z głębokim przejęciem przyswajałem sobie atmosferę duchową, w jakiej wyrosłem. Właściwie okres ten całkowicie ukztałtował moje wewnętrzne „ja „”.
Początek rodzinnej tragedii Wysłouchów zaczął się w roku 1917. Rewolucja bolszewicka była ogromnym wstrząsem dla Polaków, zamieszkałych na Kresach. Wichura wydarzeń wojennych i buntów społecznych boleśnie dotknęła również rodzinę Wysłouchów. Przewrót bolszewicki zastał część rodziny (z matką Seweryną) w Kijowie, dokąd ją przeniesiono w ramach ewakuacji przeprowadzonej przez wojska carskie.
Rewolucja bolszewicka podzieliła tę dużą wielodzietną (ośmiu synów i jedna córka) rodzinę. Najstarszy Witold pozostał w Czerwonej Rosji i do Polski już nigdy nie wrócił. Całe długie życie (92 lata) przeżył, jako skromny nauczyciel wiejski na Ukrainie. Młodszy Antoni zginął w obronie jeszcze nienarodzonej Rzeczypospolitej, walcząc przeciwko bolszewikom w pierwszym polskim korpusie pod dowództwem generała Dowbor-Muśnickiego jako kapitan. Czterej inni bracia, Franciszek, Seweryn, Stanisław i Bernard walczyli w wojsku polskim przeciwko Armii Czerwonej. Wszystkie dzieci Antoniego i Seweryny Wysłouchów były niezwykle uzdolnione, wszyscy zapisali się na trwale w historii Polski i Białorusi jako pisarze, nauczyciele, organizatorzy oświaty, inżynierowie i naukowcy. Ze szczególnym zaangażowaniem Wysłouchowie pracowali na rzecz budowy niepodległego państwa polskiego w okresie międzywojennym, co niewątpliwie ściągnęło na rodzinę represje po upadku II RP we wrześniu 1939 roku.” Rodzina Wysłouchów wyróżniała się na Polesiu akceptacją wielokulturowości. Pielęgnowała w domu atmosferę intelektualną, przesiąkniętą duchem patriotyzmu polskiego, tolerancji religijnej oraz narodowościowej. Te i inne szlachetne cechy tej rodziny stały się główną przyczyną jej tragedii w latach 1939–1941. Władze sowieckie właśnie te cechy uznawały za zagrożenie dla stalinowskiego systemu totalitarnego. Jednocześnie te same cechy pomogły niektórym członkom tej rodziny przeżyć czerwoną nawałę i zapisać się trwale w historii polskości na świecie. Nowe pokolenie rodziny Wysłouchów z sukcesem kontynuuje tę piękną tradycję.
Do posiadłości Wysłouchów należały m.in. dwory Perkowicze, Sacha i Leżajka, dziś przeważnie opuszczone i popadłe w ruinę. Wyjątek stanowią Perkowicze, obecnie na Białorusi, służące jako internat. Jaki był dwór Wysłóuchów na pocz.XX w.? Był to obszerny, biały, piękny dwór z pięterkiem, z ozdobną fasadą i szerokim balkonem był wsparty na kolumnach. Dwór otaczały prastare lipy i park, a oddalony nieco staw – wielkie białodrzewie. Dwór liczył 17 pokoi i bibliotekę z kilkutysięcznym księgozbiorem. Do mebli zasługujących na uwagę należał fotel Ignacego Kraszewskiego i przechowywana laska Romualda Traugutta, przyjaciela rodziny.
W „Opowiadaniach Poleskich” Franciszek Wysłouch tak opisuje otoczenie swojego domu rodzinnego w Perkowiczach:
„Czy dom w Perkowiczach koło Drohiczyna Poleskiego istnieje? Tak, stoi ten dom nienaruszony, tak jak i prastary park, gdzie żyją i kwitną lipy sadzone ręką biskupa Cyryla Terleckiego. Dzieło jego unijne nie przetrwało, kości wielkiego reformatora kościoła rozsypały się w proch w kościele–cerkwi perkowickiej – lipy żyją (…) Między dworem a kościołem przebiegał piaszczysty gościniec. W letni, cichy wieczór, gdy już słońce zniżało się, by ukryć się za kępą sosen na mogiłkach, woły wracały z orki. Szłą para za parą, oracze kroczyli koło nich. Sochy zarzucone wysoko na jarzma w złotym i różowym pyle robiły wrazenie jakichś wysokich rogów – koron. Pochód odbywał się majestatycznie, wolno i w milczeniu.”
A tak Franciszek Wysłouch pisał o perkowickich lipach: „W ogrodzie pirkowickim rosły one wszędzie i stanowiły charakterystykę naszego osiedla. Były bardzo stare, o olbrzymich pniach i rozrośniętych konarach. Wiadomo z dokumentów domowych, że na pewno lipy sadził biskup Terlecki w XVII wieku, a pewnie już tu rosły i dawniej (…) Aleje lipowe były tak ciemne, że trawa i chwasty nie porastały ich i by uporządkować je, po prostu zamiatano je miotłami. W uroczystych chwilach ustawiano stoły i krzesła i goszczono przyjezdnych gości pod konarami stanowiącymi naturalny dach złożony z zieleni i prześwitów słonecznych. (…) cały ogromny ogród i sadzawki obsadzone lipami. Rosną na chwałę Bożą. Burze wojenne parokrotnie wszystko obracały w pierzynę, ale lip nigdy nie ruszono (…)
Przyszła druga wojna swiatowa. Sowieciarze również niszczyli wszystko, co mogło przypomnieć Polskę i jej kulturę. W Pirkowiczach spalono bezcenną bibliotekę, meble, obrazy, zbiory i archiwa, zamierzono wyciąć lipy. Ale spotkali się z gwałtowną reakcją okolicznych wsi i musieli zaniechać niszczycielskiego zamiaru. Lipy rosną jak dawniej (…) ”
Dwór, jak i cerkiew wybudowane przez Wysłouchów, stoi do dziś. We dworze po wojnie zlokalizowano szkołę i sanatorium. Dobudowano do niego co prawda dwa „skrzydła” w radzieckim stylu. A w 2003 roku został odnowiony. Park jest w gorszym znacznie stanie. Niewiele zostało ze starych drzew, które zdaniem Franciszka Wysłoucha sadzone były jeszcze ręką biskupa Terleckiego. System wodny, staw i rowy nie działają. Na osi alei biegnącej od dworu na południe znajduje się cerkiew wystawiona przez Zenona Wysłoucha. Ta również zachowała się w dość dobrym stanie, obecnie jest parafialną świątynią prawosławną. Ale krypta, w której pierwotnie pochowany był Zenon Wysłouch ze swoją żoną jest obecnie zamurowana – ich doczesne szczątki zostały po wojnie z niej wyrzucone.
Postaramy sie zaprezentować Drogim Czytelnikom sylwetki niektórtych przedstawicieli wybitnego poleskiego rodu Wysłouchów.
Red.